W drodze do Łubna Szlacheckiego zahaczamy o miejscowości, w których czekają na nas ukryte (dla licznych turystów)dwory i mało znane kościoły. Trasę taką wyszukał nam prawdziwy miłośnik sztuki i architektury – pan konserwator krośnieński – Zdzisław Gil, a wycieczkę realizowała nasza szefowa – Marysia Błażejowska.
Pierwszy przystanek w Sanktuarium Matki Boskiej Szkaplerznej w Tarnowcu. Wita nas Proboszcz. W wnętrzu kościoła ocalała cudem (po pożarze jasielskiego kościoła o karmelitów w 1789 ) i słynąca cudami drewniana figurka Matki Boskiej. Ksiądz opowiada jak znalazła się w Tarnowcu. Podkreśla też wagę relikwii kościoła.: błogosławionego Jana Pawła II i Relikwii Świętych Młodzianków (czyli zamordowanych przez Heroda dzieci Betlejem). Podchodzimy do Małej Kalwarii, a także cudownej studzienki.
Następny przystanek przy tarnowieckim dworze. Tutaj, (za czasów panowania Króla Stanisława Augusta – XVII w.) stał stary modrzewiowy dwór, należący wówczas do rodu Kuropatnickich. Później przeszedł w ręce Pilińskich, którzy na jego miejscu w latach trzydziestych XIX w, zbudowali dwór nowy. Przed wojną dwór należał do rodu Leszczyńskich. Wyobrażamy sobie dziedzica prowadzącego bogate życie kulturalne, przyjmującego artystów m.in Witkacego, który bywał tu od 37 roku. Podziwiamy ogrom pracy odkupionego i remontowanego przez braci Pawlusiów obiektu, w którym odsłonięto unikatowe malowidło ścienne być może samego Witkacego. Jedna z koleżanek (Marysia) wdrapując się na strych zauważa dokonane tu zmiany.
Słysząc przez głośniki komendy: w prawo, w lewo, docieramy do gorajowickiego pałacu. Niebywałe, że przetrwał on wojnę, bo całe Jasło i okolice zostały wysadzone! Prawdopodobnie miał tu być niemiecki punkt naprowadzania samolotów. Stojąc przed pałacem wkomponowanym w drzewostan parku, oczarowani urokliwym budynkiem, posłusznie kierujemy wzrok na kolejne architektoniczne detale pieczołowicie opisywane przez biegłego w zakresie zabytków , Pana Zdzisława . Słuchamy, że wcześniej miał ten obiekt wielu właścicieli, w ostateczności trafił do Tadeusza Sroczyńskiego-przemysłowca naftowego i jego syna Mariana. Największe zainteresowanie stanowił fakt, że jest to miejsce narodzenia się Henryka Dobrzańskiego, znanego jako Hubal . By tego nie zapomnieć, chętnie robimy wspólną fotkę przed tablicą poświęconą bohaterowi narodowemu.
Autokar dociera do Muzeum Regionalnego umieszczonego w domu lekarza okulisty Kadeya (najwięcej eksponatów pochodzi z jego prywatnych zbiorów). Sporo starych zegarów, gabinet okulisty z sekretarą, portrety jego żony, stroje regionalne to niektóre wyliczone. Ponadto dyrektor oprowadza nas po wystawie „600-lecia Jasła”.
Organizujemy się i.. dalej do Woli Dębowieckiej. Chociaż właściciele w Chicago, mamy możliwość „zrobienia żurawia” do pomieszczeń umeblowanego drewnianego dworu. Podziwiamy pięknie utrzymane obejście, a potem…- do Cieklina! Nie omieszkam zaznaczyć, że w autokarze głośniki rozgrzewa do czerwoności nasz przewodnik pan Zdzisław. I dobrze bo tyle informacji
o cieklińskich cmentarzach wojennych , a jest ich w okolicy 3, nie bylibyśmy
w stanie sami przytoczyć.
Nikt nam nie każe, ale siadamy w ławkach cieklińskiego kościoła budowanego wg projektu prof. Jana Sass Zubrzyckiego w łatach 1897 – 1903. Dostojnym krokiem wchodzi dwu księży , by wprowadzić nas w arkana historii sakralnego obiektu. Trzeba przyznać, że pięknie się uzupełniali: ksiądz i wylewnie,
z fachową znajomością tematu wspomagający go przewodnik.
Drugim obiektem cieklińskim, do którego się udajemy jest Muzeum Narciarstwa ze zbiorów Kusiby. Zwiedzamy w grupach. Wpatrzeni w niewielki ekran poznajemy twórcę polskiego narciarstwa – Stanisława Barabasza. (w 1888 robi pierwsze w Polsce narty).
Tylu nart-desek, różnej grubości, długości, wyciętych, wygiętych, z okuciami, butami i innymi akcesoriami nie widzi się na co dzień. Jeżeli ktoś chce pogłębić wiedzę na ten temat, koleżanka Ewa N. ( fachowiec w tej dziedzinie, zdobywczyni wielu medali w biegu na nartach i nie tylko) chętnie wytłumaczy. Dzięki Ewuniu. Szacunek dla wiedzy i zainteresowań.
Wreszcie Łubno Szlacheckie i Dwór Przyłęckich, (obecnie Jacka Serwackiego), gdzie zatrzymujemy się na tzw.” preludium obiadku”. Wszyscy ze smakiem zajadają kaszaneczkę z frankfurterkami- podgrzewa szefowa naszej wycieczki – Marysia i ”pomagierzy” – (wycieczkowi ochotnicy). Klepiąc się po brzuchach wsiadamy do autokaru i prujemy do przodu, do Dukli na prawdziwy obiad. Dziękujemy Ci Marysiu.
Krystyna Wierzganowska z konsultantką Łucją Frydrych