Pod wyniosłą bramę zamku otoczonego okazałym murem podjeżdża pan kierowca z wielką obawą, bo droga ma nierówności, a autobus niezbyt wysokie zawieszenie.

Zgrupowani wokół pani przewodnik rozpoczynamy zwiedzanie (wcześniej obfotografowanego z zewnątrz przez niemal każdego z nas) –potężnego zamku z 5 wieżami. Wydawałoby się, że takiej fortyfikacji wyposażonej niegdyś w 80 armat, nie sposób zdobyć i pewnie tak było…. Stojąc na schodach na wysokości I piętra ogarniamy wzrokiem panoramę Wiśnicza.
Z tego miejsca , pod wpływem opowieści przewodniczki, wyobraźnia odtwarza wygląd włoskich ogrodów rozłożonych u stóp schodów zamku. O jakże tętniło tu życie. Wyjeżdżano powozami przez dziedziniec , przyjmowano licznych gości- zadbał o to sam Lubomirski . Historię zamku zgłębiamy, przechodząc kolejno przez zimne komnaty.Wiśnicz 1

 Porównując makiety wyeksponowane w jednej z sal, zauważamy sporo zmian architektonicznych, jakie dokonały się przez wieki. Począwszy od gotyku do baroku przez renesans, rozrastał się i stawał magnacką rezydencją . Najświetniejszy jego okres to czasy przed najazdem Szwedów. Kupiony zamek od Barzich, przeszedł w ręce Lubomirskich (herbu drużyna, a potem-Szreniawa bez krzyża). Żal, że rozkradziono wyposażenie wnętrz. Podobno wywieziono aż 150 wozów z kosztownościami i dziełami sztuki. Spustoszenia dokonał też pożar. Dzisiaj wnętrza zamku są odrestaurowane i zawierają znikomą ilość mebli cały czas gromadzonych. Na ścianach eksponowane są kopie obrazów znanych artystów m.in. Rafaela Santi, Durera, czy Tycjana o tematyce ukazującej piękno kobiety . Wychodząc z zamku, lekko straszy nas pogoda- na szczęście nie na długo.

Bochnia w odległości rzutu beretem (tylko 10 km), więc docieramy w oka mgnieniu .

Do kopalni zjeżdżamy nietypową windą-,dokładnie wkomponowani w jej powierzchnię- mysz, (których tutaj nie ma prawa być) na pewno by się nie prześlizgnęła. Wąski Szyb Campi wypełnia się odgłosami zjeżdżającego metalowego pudełka. Sygnał gongu „wypuszcza” windę w drogę powrotną.

Bochnia 1Podziału na grupy i sprawdzenie liczebności każdej z nich, a następnie przekazanie zasad BHP w kopalni, dokonuje jedna z pań przewodniczek.

Zdziwienie, a może uśmiech pojawia się na twarzach uczestników tej wycieczki, gdy podjeżdża kolejka a komunikat „siadamy okrakiem” na ławce tego pojazdu zachęca do zajęcia miejsc . Przytulona do pana Józia , a do mnie nie pamiętam kto, „rozpędzamy się” po torach w głąb tunelu, który pamiętał zapewne bardzo odległe dzieje. Na swojej trasie spotykamy zlanych potem, skurczonych w niszach, mdlejących gwarków. Widocznie zbyt kiepsko pompował powietrze „pierdzioch”. Nie lżejszą pracę wykonywały konie przy kieratach, czy wagonach. Ale to trzeba zobaczyć, bo opowiedzieć nie bardzo się da.

To fakty-za bałwana solnego można było kupić wieś, więc i skarbiec państwa polskiego przez prawie 500 lat już od czasów panowania Kazimierza Wielkiego wzbogacił się znacznie. Dzisiaj możemy w tej najstarszej kopalni soli (istniejącej od połowy XIII w na ziemiach polskich) przebywać w celach zdrowotnych. Obiecujemy, że tu wrócimy ze względu na unikalny mikroklimat. Nawet ochoczo z (nielicznymi wyjątkami )pokonujemy sporo schodów, bądź drogę tę skracamy zjeżdżając po równi pochyłej w pozycji saneczkarza m. in. po to, by zobaczyć komorę Ważyn- największe wyrobisko-noclegownię. Ostatnim etapem zwiedzania jest jedyna w Polsce i chyba na świecie kaplica ( ta znajduje się na głębokości 212 m), przez którą przejeżdża kolejka. Miejsce szczególne, bo powstałe z nabrzmienia tektonicznego. Są w niej dwa ołtarze:.św. Kingi, z którą związana jest legenda o pierścieniu znalezionym w szybie Sutori i św. Barbary. Obok, stoi całoroczna szopka betlejemska a naprzeciw-wykuta w soli ambona. Wyjazd na powierzchnię znaną windą został potwierdzony gongiem.

Spacerkiem podążamy do Muzeum Motyli. Wszyscy słuchają, podziwiają, niektórzy robią wielkie oczy na widok takich okazów! Och można się zarazić taką pasją! I tak pewnie się stało, bo kolega fotografuje caluteńką wystawę-Ukłony też w jego stronę.

Do zobaczenia na następnej wycieczce!

Krystyna