W Przeworsku parkujemy w okolicach zespołu pałacowo-parkowego, przy skansenie. Długim wężem (składającym się z 55 osób), przez most na rzece Mleczce, przesuwamy się w kierunku pałacowej bramy. W cieniu drzew uroczego parku w stylu angielskim, stały budynki. Pierwszy z nich, to jeden z obiektów celu naszej wycieczki.
Podzieleni na grupy, rozpoczynamy zwiedzanie XIX–wiecznego wnętrza pałacu Lubomirskich, który ku naszemu zdumieniu miał nowoczesny system ogrzewania instalowany jeszcze w 1829 r. Opracował i zakładał go sam generał Józef Bem.
Przewodnik przekazuje nam, że ten niewielki pałacyk w stylu angielskiego klasycyzmu, księżna Izabela z Czartoryskich, (pani na Łańcucie) zleciła wybudować dla swego ulubionego wychowanka Henryka Lubomirskiego. Wcześniej w tym miejscu stał dwór obronny z okresu renesansu. Dzięki znanym architektom: Janowi Griesmayerowi, a później Piotrowi Aignerowi zyskał obecny kształt (budowę ukończono w 1829). Sztukatorstwem zajął się Fryderyk Bauman. Piękne wnętrze niegdyś posiadające drogocenne eksponaty, niestety nie oparło się czasom wojny. Wyposażenie w większości rozkradziono, lub przewieziono do innych miast. Dzisiaj zadbane, odrestaurowane pomieszczenia zmieniły wystrój, a sporo pamiątek z dawnych lat powraca na swoje dawne miejsce, np. laseczki z alabastrowymi główkami.
Z daleka widoczna potężna wieża z nietypowym krzyżem z podwójnymi ramionami, wyznaczyła kierunek naszej rozciągniętej grupie. Docieramy do gotyckiej Bazyliki Przeworskiej p.w. Ducha Świętego, fundowanej przez Jana z Tarnowa, gdzie wita nas sam dostojny, (dzisiaj emerytowany) proboszcz Zakonu Kanoników – Bożogrobców. Cztery i pół wieku temu (1430-1473) wybudowany kościół kryje w swym wnętrzu wierną repliką grobu jerozolimskiego. Czujemy, że jest to miejsce wyjątkowe – pusty grób. W kaplicy wszyscy podnosimy głowy do góry, gdzie freski sklepienia naświetlają nam wątki starego testamentu.
W Jarosławiu zatrzymujemy się przy potężnej barokowej fasadzie Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Jarosławiu. Zwiedzamy kolejno jego kruchtę i prezbiterium z nawą, a także docieramy do cudownego źródełka. Historię kościoła (na przemian z zakonnikiem) opowiada nam pani przewodnik. Potem kierujemy się przez unikatową halę targową do wnętrza Kamienicy Orsettich, w którym mieści się muzeum. Tu oczarowani muzyką (wygraną na dziurkach starego gramofonu wsłuchujemy się w melodię „Marsza Mendelsona”. Zwiedzamy sale i poznajemy historię miasta.
Przewodniczka (z podmuchami wiatru i deszczu) prowadzi nas do cerkwi i na taras widokowy, a także do fragmentu podziemi jarosławskich.
Zmęczeni zasiadamy do smacznego żurku.
Być w Jarosławiu i nie zobaczyć dzieł młodych artystów PLSP? W Sali bożnicy żydowskiej trafiamy na wystawę prac Maturzystów. Z zainteresowaniem wpatrujemy się w obrazy i rysunki. Ostatnim etapem wycieczki w tym uroczym miasteczku jest kościół Jezuitów.
W drodze do Pruchnika kilka pigułek informacji dotyczących mijanych obiektów. Warto było tu przyjechać. Zwiedzamy salkę historyczną wsi z której pochodzi ks. Markiewicz, oraz malowniczy ryneczek Pruchnika.
Do Krosna docieramy w dobrych humorach na na 21.00 – cali i zdrowi.
Krystyna Wierzganowska